A to nie jest tak, że idzie się do warsztatu na relaks? Ja staram się iść jak mnie coś w robocie wkurzy. Coś podłubie, pogrzebie, kilka razy soczyście zaklnę i jest spokój. Jak nie mam pomysłu lub dużo czasu to nawet poprzewalać żelazo z lewą na prawo i pozamiatać wystarczy 🙂