Witajcie, moi drodzy koledzy spawacze! Po burzliwym i pełnym pracy rozpoczęciu roku, w końcu znalazłem chwilę, żeby przysiąść do komputera i napisać coś o sobie na forum. Miałem to zrobić już jakiś czas temu, ale natłok obowiązków - nie tylko firmowych, ale też prywatnych - spychał pisanie na ostatni plan. Teraz jednak trochę się to przerzedziło, większość dużych zleceń wyjechała z warsztatu bezpowrotnie, i jest chwila, żeby odsapnąć.
Przede wszystkim, chciałbym się przywitać: Cześć! Jestem Maciej, pochodzę z Dolnego Śląska, a za rok wskoczy mi trójka z przodu. Niby kompletnie mentalnie nie widzę różnicy, bo nadal czuję się jak dziecko, tyle że w końcu śmiertelne. Tu boli, tam strzyka, a pierwszy raz coś sobie złamałem (jeszcze na dodatek żebro - pękło, ale boli jak diabli).
Z zawodu jestem blacharzem samochodowym, ale od 3 lat nawet mi się nie chce wypukać nadkola... Także, ze mnie taki blacharz, jak wiadomo, co z czego. 😀 Co śmieszniejsze, w szkole uchwyt od MIG'a trzymałem raptem 4 razy. Tak czy owak, nie złapałem bakcyla, dopiero w drugiej pracy miałem okazję chwilę polatać TIG'iem. I tak dzięki temu, ze spawalnictwem mam już związek od jakiegoś 6-7 lat. Uwielbiam ten zawód, zawsze mnie coś zaskakuje nowego, i ciągle można się czegoś nauczyć. Jeśli chodzi o spawane materiały, to stal czarna, kwasówka, aluminium, miedź. Pracuję głównie TIGiem, bo takie mam detale z zamówień, ale czasem jakiś mebelek MIGiem pocheftam. Daleko mi do profesjonalisty, nie potrafię "Walking the cup", bo w sumie nigdy nie było czasu się nauczyć, ale przyjdzie na to chwila.
W sumie ten pierwszy post jest trochę chwalący się, więc idąc za ciosem, dzisiaj miałem przemiłą przyjemność gościć u siebie załogę z GPPH. Dla tych, którzy nie kojarzą, udało mi się w tym roku wygrać konkurs mikołajkowy! Troszkę ten termin dostawy odwlekaliśmy z obu stron ze względu na liczne spotkania i niepasujące terminy, ale udało się zgrać, ugościć, poznać, porozmawiać, przyjąć nagrodę i po uściskać sobie dłonie. Żeby nie było, że tylko oni dają, ja również postanowiłem ofiarować mały podarunek. W okolicach mojego miejsca zamieszkania pełno jest dobrych i godnych tego miana winnic, więc podarowałem nasze regionalne wino. Tylko tak już po fakcie pomyślałem, że może im na powrót nie wystarczyć jedna butelka. Trudno, jak posmakuje, to najwyżej doślę więcej 😄. Super ludzie, fajnie się rozmawiało, na pewno nie było to ostatnie spotkanie.
Na początku tego roku przeprowadziłem się z hali w ciężkich warunkach do nowej lokalizacji, zaledwie 2 km od miejsca zamieszkania. (Spacerem to jakieś 500m, bo po drodze są piękne widoki na Sudety i nawet się tego nie odczuwa 😉) Później wrzucę jakieś zdjęcia z regionu.
Nie przedłużając, bo za niedługo pojawią się pewnie fotki na fanpage'u, szybki sneak peak już po odbiorze nagrody. W kolejnym poście pokażę poprzednie i aktualne warunki. A tymczasem trzymajcie się tak mocno, jak wasze spoiny! 😁!